wtorek, 28 stycznia 2014

Od Kayli: Przywitanie

Wstałam rano, Skayell też. Zjedliśmy jelenia, którego kilka dni wcześniej upolowałam.
Potem poszłam nad jezioro się napić, po chwili doszedł Skayell.
- Może przedstawię ci innych? – Zapytał po chwili basior.
-Okej. – Opowiedziałam.
Weszliśmy do jaskini, w której byli Hidden, Electra i Ayer.
- Cześć! – Przywitał się.

< ? >





Od Electry CD Hidden'a

- Cześć. - Powiedziałam gdy skończyłam opatrywać Ayer. - Ty jesteś ten nowy, tak? 
- T-Tak. - Uśmiechnął się.
- Cieszę się, że dochodzi do watahy coraz więcej wilków - również się lekko uśmiechnęłam. - Przez tą burze robi się chłodno...
- Nom
- Rozpaliłabym ogień jakbym umiała, ale na razie w całej watasze, ogniem włada tylko Ayer i Kayla. A po patyki nie pójdę bo za mocno leje.
 Nagle Ayer wstała i rozpaliła ognisko, nnajwyraźniej też zaczęło jej się robić zimno. Wszyscy siedzieliśmy przy ogniu.

    ( ? )

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Skayella: Nigdy nie leczyłem

Szybko podbiegłem do wadery.

- Kayla?! Słyszysz mnie?! – Budziłem ją nerwowo.
Kayla otworzyła lekko oczy.
- Moje skrzydło… Moje skrzydło jest złamane… - Powiedziała, a ja faktycznie to wtedy zauważyłem.
- N-nigdy nie l-leczyłem skrzydeł. W ogóle nigdy n-nie leczyłem. – Z zamieszania zacząłem się jąkać.
Wadera uśmiechnęła się, i Powiedziała: - Samo się wyleczy… Ale nie wiem, ile to potrwa.
Potem wziąłem ją na plecy, i zaniosłem do jaskini. Zasnęliśmy.

Od Hiddena: Zakochany od pierwszego wejrzenia

Niedawno trafiłem do tej watahy… Rozpoczęła się okropna burza.

Kręciłem się szukając schronienia. Zobaczyłem jaskinie. Wszedłem do środka, zobaczyłem Electre, która opatruje jakąś inną wilczycę. A obok w klatce jakiegoś innego wilka.

Kiedy zobaczyłem Electre, zakochałem się. Zarumieniłem się lekko i pomachałem ogonem.

- Cz-Cześć. – Podszedłem nieśmiało.

< Electra? >

Nowy basior! ~ Hidden

Hidden

Życzymy dużo przyjaciół oraz szczęścia w watasze <3>


Od Kayli: Złamane skrzydło


- Skąd jesteś? Nie widziałam cię wcześniej. – Zapytałam i przekrzywiłam głowę, przyglądając się Skayell’owi.
- Jestem z lasu. Tego lasu, obok jeziora. Na pewno wiesz, o który mi chodzi.
- Tak, tak. Masz rodzinę? Mogę cię szu- - Przerwał mi ogromny grzmot! – Poczekaj, sprawdzę, czy żadne drzewo się nie zapaliło.

Wyleciałam nad chmury, i obserwowałam z uwagą las. Basior czekał na mnie w mojej jaskini


















Postanowiłam że poobserwuje jeszcze troszkę.
Nagle uderzył we mnie wielki piorun!
Bezwładna spadłam na ziemie. Złamałam skrzydło.
- Kayla!!! – Krzyknął przerażony Skayell, i zaczął biec w moją stronę.

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy…

niedziela, 26 stycznia 2014

Od Skayella: Pomocna Kayla

- Chcesz tu zostać na kilka dni? – Zapytała przyjaźnie wilczyca.
- Jak nie będę przeszkadzać to mogę. I tak nie znalazłem jeszcze jaskini dla siebie… - Powiedziałem i usiadłem.
- Jesteś może głodny? Mam tu jeszcze trochę jedzenia. – Odparła Kayla, mieszając zioła lecznicze.
- Nie, nie jestem głodny. Znasz się na lecznictwie? – Zapytałem, przyglądając się temu, co robi.
- Tak. Uczę się tego od dzieciństwa. – Odpowiedziała i podała mi jeszcze inne lekarstwo, które dla bezpieczeństwa wypiłem.

Od Kayli: Znaleziony

Szłam spokojnie obok jeziora. Nagle dostrzegłam białego wilka, dookoła niego było pełno krwi. Był w wodzie, i próbował wyjść.
- Już idę! – Krzyknęłam.
Wilk oglądnął się.
Wyciągnęłam go ostrożnie, i opatrzyłam. Potem dałam mu jeszcze lecznicze ziele.
- Kim jesteś? – Zapytał słaby basior.
- Jestem Kayla. Chyba jesteś z tej watahy co ja.
- Ja jestem Skayell. – Przedstawił się basior.
- Możesz wstać?
- Tak… - Powiedział, i zaczął chwiejąc się wstawać.
- Brawo! Moje leczenie jednak działa…

Od Skayella: Trucizna

W końcu uchyliłem lekko oczy. Widziałem jak Ayer gryzie kraty od klatki tego alfy, a potem pada.
Podniosłem się. Wyszedłem z jaskini tak, że nikt tego nie zauważył. Potrzebowałem powietrza i łyku wody.
Poszedłem nad jezioro. Nie zdążyłem się napić, bo zobaczyłem, że w odbiciu wody wyglądam inaczej. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Ale nie wiedziałem co. W końcu zobaczyłem, że moje oczy są czarne.
Nagle z oczu zaczęła lecieć mi krew.
- Co się ze mną dzieje?! – Zapytałem nieco zaniepokojony. Moje łapy ugięły się, a ja wpadłem do wody. 
Byłem słaby, nie mogłem wyjść. To przez tą truciznę. Wszystko przez nią. Z rany też leciała mi krew.
Woda dookoła mnie robiła się coraz bardziej czerwona.
- Nie mogę wyjść…

< ? Brak weny XD >


Nowa wilczyca! ~ Kayla

Kayla

Życzymy niezapomnianych przygód :)

sobota, 25 stycznia 2014

Od Ayer

Ból nie ustawał. Aczkolwiek, moje ciało czuło się znacznie lepiej. Powoli me zmysły powracały do normalnego działania, a mięśnie zaczęły pracować. Oddech się wyrównał. Powoli, do mych oczu wdzierało się rażące światło. Byłam w jaskini. Po kilku sekundach, zauważyłam że nie jestem sama.. Przede mną siedział skulony Alfa tych wrogich. Zerwałam się na równe nogi i skoczyłam aby go zabić. Zatrzymało mnie coś, co dotkliwie kopnęło mnie prądem. Spróbowałam jeszcze raz, z tym samym skutkiem. Sierść na grzbiecie i łbie zjeżyła mi się. Wcisnęłam pysk i łapy między elektryczne kraty i próbowałam go dosięgnąć, zadać jakikolwiek ból. On patrzył na mnie spode łba z obrzydzeniem, jak wtedy. Był uśmiechnięty. Szczyl jeden. Nie przejmowałam się bólem zadawanym przez poparzenia prądem. Gryzłam kraty, drapałam je, używałam na nich magii, ale nic. Tylko prąd przeszywał moje ciało za każdym razem silniej. W końcu padłam przed "klatką" i ciężko dyszałam. Poczułam, że ktoś do mnie podchodzi.
-Zostaw mnie! -ryknęłam, aż zatrzęsła się jaskinia - Nie dotykaj mnie! - gdy nabrałam sił, wstałam i znów zaatakowałam klatkę. W jaskini panowała zupełna cisza. Przerywał ją tylko mój oddech, spadające krople krwi na ziemię i dźwięk moich pazurów i kłów obijających się o klatkę. Odwróciłam się do wilka, który podszedł do mnie. To była Electra. Patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, mówiąc abym przestała. Jej oczy były wielkości filiżanek, miała spuszczony łeb ku ziemi. Pokiwała przecząco łbem, bym przestała. Ale nie. Rzuciłam się znów na klatkę i wciasnęłam tma łapę. Przyciągnęłam do siebie Alfę i odgryzłam mu ucho, po czym je pożarłam oblizując się.
-Ayer...Dosć. Proszę Cię...-usłyszałam delikatny głos Electry. Znów cisza. Tylko mój chrapliwy oddech i znów, krople krwi spadające na zimną ziemię. Padłam obezwładniona, pozbawiona sił...

Od Skayella: Co mi się dzieje?

 -Stąd nie uciekniesz. Odporne na wszystko. – Usłyszałem.
Potem znów nastała zupełna cisza. Ból był mniejszy niż wcześniej.
Kiedy tak leżałem, wszystko z mojego życia, odtwarzało się od nowa. Widziałem Lightellę…
Widziałem nawet śmierć mojej rodziny… Widziałem wszystko…
Głosy chodziły po mojej głowie.
- Ayer? – Powiedziała nagle Electra.
Poczułem że ruszam uchem. ,, Nie kontroluję siebie…’’- Pomyślałem.

piątek, 24 stycznia 2014

Od Electry CD

Gdy znowu zobaczyłam te nieznajome wilki, zaczęłam biec do nich. Po chwili ujrzałam jeszcze Ayer oraz Skayella. Całych zakrwawionych, nieprzytomnych...Po 5 sekundach byłam obok wilków. 
- Jeszcze wam było mało? - Zawarczałam. 
Z tłumu wilków wyszedł ich alfa, również zakrwawiony, ale mniej niż Ayer i Skayell.
- Tym razem jest nas więcej niż wtedy, nie dasz rady. 
- Ale za to jestem warta więcej niż wy wszyscy - Usiadłam i zaśmiałam się ironicznie.
Wilki otoczyły mnie. Było ich jeszcze około 15, nie licząc alfy, który był już prawie wyczerpany. W pewnym momencie wszystkie wilki się na mnie rzuciły, ale ja podskoczyłam wysoko, wilki za mną i wtedy teleportowałam się do ich alfy, a one same spadły na ziemię. Ugryzłam ich alfę w kark, ale zostawiłam go jeszcze przy życiu. Z resztą rozprawiłam się prądem. Na nie których nie podziałało, więc dobiłam ich gryząc w szyję i przy tym wpuszczając śmiertelny jad. 
- Bezwartościowe śmiecie... - Powiedziałam gdy było po wszystkim. 
Podeszłam do Skayella i Ayer. Byli nie przytomni, ale oddychali. Ulżyło mi. Teleportowałam nas do mojej jaskini. Nałożyłam im opatrunki, nic więcej nie mogłam zrobić. Wtedy przypomniałam sobie, że jest tam jeszcze ten ' alfa '. Pobiegłam tam najszybciej jak umiałam. Szedł, baaaardzo powoli na trzech łapach, bo czwartą miał niesprawną. Stanęłam przed nim. On padł na ziemię.
- Proszę..Miej litość... - Błagał a przy tym cały się trząsł. Nas również teleportowałam do mojej jaskini. Miałam duuużą jaskinię, więc znalazłam sporawy kącik, po czym wepchnęłam tam czarnego wilka i stworzyłam elektryczne kraty. 
- Stąd nie uciekniesz. Odporne na wszystko. - Powiedziałam a on tylko rzucił na mnie groźne spojrzenie. Dałam mu trochę wody i jedzenia. Potem usiadłam przy Skayellu i Ayer, czekałam aż się obudzą. Przyszedł wieczór, oni ciągle się nie budzili. Zaczęłam się trochę martwić... Nagle Ayer zaczęła otwierać oczy

   (? )

Od Skayella CD Ayer

Nie wiem co mi się stało. Patrzyłem na to co się dzieje z Ayer, i nic nie robiłem. Chciałem biec jej pomóc, ale coś trzymało mnie stamtąd daleko.

Nagle zobaczyłem, że jej głowa opadła. Nie wiem, jak to zrobiłem, ale ruszyłem przed siebie tak szybko.
Skoczyłem na alfę od tyłu, wbiłem mu kły w kark, a on tak jak ja wcześniej, zaczął mnie ściągać.
Odbiłem się od niego, i wskoczyłem do reszty wilków, gryzących Ayer.
Zostawiły ją. To znaczy prawie. Jeden z nich trzymał ją łapą za szyje.
Wilki runęły na mnie. Odepchnąłem je. Ale nie zauważyłem jednego za mną.
Szybko wgryzł mi się w plecy. Straciłem kompletnie siły. Musiał mnie zatruć…
Jak leżałem już na ziemi, zaczęli mnie kopać i gryźć. Byli zupełnie bezlitośni.
Nagle nie spodziewanie, dostałem cios głowę.
-Pff… - Zamruczał alfa i ostatni raz kopnął mnie w brzuch.
Potem poszli zostawiając nas.
- Ayer?...
Wadera leżała dalej z zamkniętymi oczami.
- Musze iść po pomoc… - Powiedziałem cicho, i spróbowałem się podnieść.
Jednak ból był za silny. Wszystko zaczęło się rozmazywać.
Znów padłem. Widziałem biegnącą do nas Electre.
A potem ciemność… 

< Electra? > < Ayer? >

Od Ayer CD Skayella

-Jak co teraz...-mruknęłam cicho pod nosem. Naprężyłam mięśnie, zjeżyłam sierść i ugięłam łapy gotowa do skoku w walkę. Zdmuchnęłam kosmyk grzywki z oczu i skoczyłam ze świstem w górę. W sekundzie byłam przy wilkach. Jeden dostał pazurem w oko, drugi został pozbawiony jezyka, a drugiemy odgryzłam ucho. Wylądowałam w samym środku wkurzonych wilków. Spojrzałam na nich z dzikością. Gdy zbliżali się jeden po drugim, łatwo było im łamać szczęki, wyrywac oczy czy po prostu odganiać. Ale gdy ich przybyło więcej, i zaczęli mnie atakować jednocześnie, traciłam nad nimi kontrolę. Ostatecznie wywołałam deszcz węgielków, chroniąc przy tym siebie polem siłowym. Wielu uciekło w popłochu poszukując wody, niektórzy padli na ziemię a niektórzy nadal rzucali się na mnie, ale zostawali ranni przez pole siłowe. Moja ochorna słabła, więc trzeba było wziąść się do walki. Wyskoczyłam z pola siłowego wprost na głowę jedego z czarnych wilków. Złamałam mu kark i przeskoczyłam na bark drugiego. Złapałam go w zęby i rzuciłam w dwa inne wilki. Znalazłam się teraz w samym centrum wrogich wilków. Chciałam znów wyskoczyć w powietrze, i zaatakować tego Alfe. Ale nim to zrobiłam, zostałam wciagnięta w wir wkurzonych wilków. Złapali mnie zębami za tylne kończyny i rzucili na ziemię. Zostałam wjednej chwili stratowana tuzinami pazurów i ostrych zębów. Próbowałam się jakoś bronić, używać mocy ale nic nie skutkowało. Warczałam jeszcze na nich, próbując jakoś ich odstraszyć. Ale wyrywali kawałki mojego futra, jakby wiele tygodni nie głodowali i pierwszy raz widzą mięso. Moje ciało miało wiele licznych ran. Połamana jedna noga, złamany obojczyk...Nagle, w powarkiwaniach i wydechach usłyszałam donośny głos.
-Dosyć! - wilki jak oparzone odbiegły ode mnie. To był ich Alfa. Odwrócił się do mnie tyłem i odparł - To był zły pomysł, wadero. - nie słuchałam jego wypowiedzi, tak jak uprzednio wypowiedzi Skayella. A ona była długa. Powoli wstawałam, z czerwonej kałuży krwi. Jedna łapa, druga łapa. Nieprzenikniony ból...kolejna łapa i jedna już bezwładna. Stałam. Stałam chwiejąc się na łapach z bólu i wycieńczenia. Alfa skończył swoją wypowiedź. Odwrócił się do mnie plecami. Aloe nim to zrobił, już byłam przy nim i przygwoździłam go do ziemi.
-Ty...-nie zdążył nic powiedzieć. Zatopiłam mu głeboko kły w karku.Wilki mnie szybko od niego zabrały i zaczęły atakować. Ukradkiem zayważyłam Alfę, który patrzy na mnie z pogardą i z obrzydzeniem. Jednak żył. Zamknęłam oczy i zdałam się na przeznaczenie. Głowa opadła mi bezwładnie na ziemię, a oddech zamarł.

Od Skayella: Pierwsza, ale nie ostatnia walka

- To znów wy! – Warknąłem.
Alfa podniósł głowę, i uśmiechnął się. Muszę przyznać, że spodziewałem się innej reakcji…
Ayer zawarczała, a trochę wystraszony alfa cofnął się o krok.

Staliśmy niepewnie przez chwilę, ale nie trwało to długo, bo Ayer rzuciła się do ataku.
Więc ja też.
Oczywiście ja łatwo ulegam ranom, i jeden z wilków wgryzł mi się w plecy.
Ayer powalała dwa wilki na raz, a ja, próbowałem zaciągnąć tamtego wilka z pleców. 
Zostawił mnie dopiero wtedy, kiedy zmiażdżyłem go o drzewo. Ruszyłem dalej do boju.
Kiedy alfa zobaczył, że jest ich coraz mniej, zawył po pomoc.
- Ups… - Zamruczałem.
- To nic! Walcz dalej! – Powiedziała Ayer, i zaczęła dalej atakować.
Jednak ja nie byłem taki pewny. 
Nagle przyszła ogromna wataha! Tamte wilki też były szare i czarne! Było ich chyba dwadzieścia!
- I co teraz?... – Zapytałem stojąc zupełnie nieruchomo.

< Ayer? >

Od Ayer CD Skayella

-Jest duże prawdopodobieństwo - mruknęłam i spojrzałam na niego spode łba.
-To znaczy? - odparł z nutą ironii.
-Nic nie znaczy. Ta, jestem z tej watahy. Czy to takie ważne? - nie czekałam na jego odpowiedź. Niezbyt mnie ona interesowała. Rzuciłam łbem w górę i przeszłam kilka kroków.
-Poczekaj! - warknął za mną i pobiegł. Mówił coś do mnie, ale ja go ingorowałam i dalej żywo szłam przed siebie. Nagle, usłyszałam jakiś głos. Spojrzałam dalej i zauważyłam grupę wilków, w szarych i czarnycch ubariweniach.
-Kim oni są? - zapytałam przerywając monolog basiorowi i pdoeszłam odważnoe bliżej

Od Skayella: Nowa wilczyca

Nadszedł kolejny dzień.
Tak jak wczoraj mówiłem, poszedłem zobaczyć, co to były za wilki.
Wszędzie je czułem.

***

Chodziłem tak, aż zobaczyłem jakąś wilczycę. Wiedziałem, że nie jest zła.
- Cześć, jak masz na imię? – Zapytałem.
- Jestem Ayer. A ty? – Zapytała, ale jak widać, myślała o czymś innym. Była strasznie zamyślona.
- Ja jestem Skayell. Należysz do tej watahy co ja?

< Ayer ? >

Od Skayella: Co to były za wilki?

- Nie. Chyba chcieli zdobyć nasze tereny. – Powiedziałem, rozglądając się, czy żaden obcy się jeszcze nie czai.
Kiedy trochę mocniej stanąłem na lewej przedniej łapie, poczułem ból.
- Oh… Nawet tego nie widziałem. – Zobaczyłem, że moja łapa jest cała pogryziona.
- Dasz radę chodzić? – Zapytała Electra.
- Tak.

Potem wróciliśmy odpocząć do lasu.
- Nareszcie moje drzewo! – Położyłem się. – Jutro zobaczę lepiej, co to były za wilki.

czwartek, 23 stycznia 2014

Od Electry

Po zjedzonym posiłku wyczułam obecność nieznajomych wilków. Szłam za zapachem, 3 minuty nie minęły a już widziałam jakieś wilki, a nie daleko Skayella. Jakiś czarny wilk w końcu rzucił się na basiora, ale on odepchnął wilka tak że poleciał na resztę nieznajomych. Nagle czarny wilk wstał wkurzony, a reszta otoczyła Skayella. Wtedy wyszłam zza krzaków, które służyły mi za kryjówkę. 
- Zostawcie go. - Powiedziałam jeszcze w miarę spokojna. 
- Zauważ że jest was dwoje, a nas kilkunastu. - powiedział jeden z szarych wilków. 
- Za to ja jestem silniejsza niż wam się zdaje, więc albo odejdziecie stąd po dobroci, albo po złości. 
Oni się tylko zaśmiali. Skayell nagle rzucił się na jednego z wilka, a ja zajęłam się resztą. Wystarczyło kilka kopnięć prądem i pobiegli ile sił w łapach.
- Znasz ich? - Zapytałam gdy było już po wszystkim.

    ( Skayell? )

Od Skayella: Groźny alfa?

Podniosłem głowę. Na drugim końcu jeziora stała grupka czarnych i szarych wilków. Na plecach jednego z czarnych wilków spał, albo nie żył, mały szary wilczek.
Przyjrzałem się dokładniej, poznałem alfę. Wyglądał dosyć groźnie. 
Podszedłem bliżej, i zapytałem. – Też tu mieszkacie? 
Alfa zawarczał groźnie, a potem podszedł do mnie. Zdziwił się jednak, kiedy zobaczył, że jestem od niego większy. Dopiero wtedy, zobaczyłem, że jestem taki duży.
Jednak alfa dalej warczał. Trochę nie pewnie, ale warczał.
Nagle rzucił się na mnie, i wywrócił na ziemię.
- Nie jesteśmy stąd. Ale jak cię zabiję, to będziemy! – Uśmiechnął się.
Tak on wyglądał:


Poruszyłem uchem, wtedy wpadłem na pomysł.
Kopnąłem go w brzuch, a on odleciał metr ode mnie, wpadając na resztę grupki.

Nowa wilczyca! ~ Ayer

Ayer


Życzymy wspaniałych przygód :3



środa, 22 stycznia 2014

Od Skayella: Jeleń

Leżałem jak prawie co dzień pod moim ulubionym drzewem w lesie.
Ale zaczął dokuczać mi głód. Zacząłem krążyć wokół drzewa, ale było tylko kilka fałszywych alarmów.
Zawsze było tu sporo zająców, i trochę saren.
Po kwadransie, zobaczyłem jednak nie zająca, nie sarnę, a jelenia! Dosyć sporego!
Skoczyłem na niego, zaczął się bronić, ale i tak szybko udało mi się go powalić.
Zjadłem, aż nie byłem głodny. Zostało więcej niż połowa, więc postanowiłem się podzielić.
- Chcesz zjeść tamtego jelenia? Ja już nie chcę. – Zapytałem siedzącą niedaleko Electre, i wskazałem łapą na jelenia.
- Dobrze. Zaczynałam już być głodna. – Odpowiedziała i zaczęła jeść.

***

Poszedłem potem nad jezioro, napiłem się trochę, ale coś przykuło moją uwagę.

Nowy wilk! Powitajmy Skayell!

Skayell


Życzymy niezapomnianych chwil w watasze :)


wtorek, 14 stycznia 2014

Powrót

Hey,
Od dawna wataha " umarła ", potrzebowałam dłuuugiej przerwy. Nie chciałam kompletnie od nowa robić bloga, tak więc tylko zmieniam wszystko. Kiedyś byłam dużo mniej odpowiedzialna, teraz będę uważała to za swój codzienny obowiązek :3. Postanawiam " ożywić " watahę, kilka zbędnych zakładek pousuwałam, zmieniłam wygląd i ogólnie wszystko.
WSZYSTKIE wilki zostaną usunięte, będę dodawać nowe. Mam nadzieję, że uda mi się ożywić watahę :D
( Ignorujcie te posty niżej, jakby blog po prostu był nowy, nic na nim nie ma )