środa, 19 marca 2014

Od Esme

Obudziłem się w lesie.Kręciło mi się w głowie.,,Co się stało?",zadałem sobie pytanie.,,I gdzie jest Arii?" Powoli wstałem.Okropnie piekła mnie rana po udrapnięciu demona. Ale nie zwracałem na to uwagi. Zacząłem biec przed siebie, nie patrząc dokąd. Po paru minutach doszło do mnie, że las dziwnie się zmienił. Stał się gęstszy i mroczniejszy. Wokoło panowała grobowa cisza co chwilę przerywana nie normalnymi jękami.
Usłyszałem tętn kopyt i zatrzymałem się. Z gęstwiny wyłoniła się Electra, Zan,dziwny koń oraz obcy wilk. Napiąłem mięśnie.
- Oni są z nami, Esme - wytłumaczyła Electra.
- Gdzie jest Arisacka!? - zapytałem.
- Jest ze szczeniakami w jaskini. - odparł Zan. Odetchnąłem z ulgą. Jest bezpieczna.
- Dokąd się wybieracie? Czy mógłbym wam potowarzyszyć? - zapytałem z wahaniem.

sobota, 15 marca 2014

Od Zan'a

Gdy wydostaliśmy się z Toksycznego lasu poszedłem się przejść.
Szedłem długo i sam nie wiedziałem gdzie i po co. Demon we mnie doprowadzał mnie do szału. Mimo to szedłem spokojnie. Wsłuchiwałem się w świst wiatru i śpiew ptaków. Nie wiem czemu czułem, że o czymś zapomniałem, miałem pustkę w głowie. Myślałem o swojej rodzinie.
Byłem już dość daleko od watahy i spotkałem dawnego "znajomego".
-Co tu robisz?!?-spytałem.
-Hehehe nic- zaśmiał się.
Był szamanem z wątpliwym poczuciem humoru, kiedyś pomagał mi pozbyć się demona ale nie wyszło.
-I jak tam z demonem...- powiedział uśmiechając się
-Grrrrr... nie ważne- warknąłem.
-Zabiłeś może jeszcze kogoś- powiedział wybuchając głośnym śmiechem.
-DOŚĆ!!!- wrzasnąłem.
-Ok, ok, ok, demonie przeklęty- powiedział z parszywym uśmiechem na twarzy, tylko po to aby mnie wkurzyć.
-TO NIE JEST ŚMIESZNE!!!- wrzasnąłem dysząc ze wściekłości.
Zmieniłem się w demona, rzuciłem się na niego i rozszarpał na strzępy w kilka minut po czy odmieniłem się. Spojrzałem co zrobiłem jako demon i uciekłem. Nie byłem zdenerwowany, że zginął, nienawidziłem go, byłem zły, że zrobiłem to ja. Biegłem przed siebie, aż wpadłem w jakąś pułapkę zastawioną przez nie wiadomo kogo. Siedziałem w ogromnej wykopanej dziurze, skakałem do wyjścia jak opętany, lecz na próżno. W końcu usiadłem ze zmęczenia i patrzyłem w dobrze widoczne niebo.

poniedziałek, 10 marca 2014

Od Zan'a CD Electra

-Nie mam pojęcia, tyle powiem- odpowiedziałem smutno
-My jesteśmy tu już 5 lat, z tego miejsca nie ma wyjścia- odrzekł smutno Toxic. 
Nie mogłem uwierzyć, że to się tak skończy. Najgorsze było to, że szczeniaki martwią się tam o nas. A do tego wszystkiego z lasu wyszły 4 demony, nas też było czworo...
Opanowałem się, wokół nas powstał wielki ognisty krąg, otaczał nas przez co demony nie mogły do nas podejść. Wariowały próbując przeskoczyć ogień ale po wielu próbach odpuściły i uciekły, ja zgasiłem ogień.
-Ma ktoś kompas?-spytałem.
-Yyyy, nie...- powiedzieli wszyscy nie wiedząc co to jest.
-Eeeh- westchnąłem smutno.
Szliśmy dalej smutni, przynajmniej ja i Electra. Toxic i Taboo dawno stracili nadzieję na powrót. Nagle uśmiechnąłem się i powiedziałem ze śmiechem:
-Hahaha, wiem jak się stąd wydostać...-
Wszyscy spojrzeli na mnie szczęśliwym wzrokiem.
-Chodźmy do Limbo!!!- zawołałem wesoło...
-Zan czy ty straciłeś rozum???- powiedziała z rozczarowaniem Electra.
-Nie!!! Na środku Limbo jest wielkie drzewo, które widać jak tylko się wejdzie. Obok niego rośnie tajemniczy kwiat, który zawsze wskazuje południe. Wystarczy, że pójdziemy w odwrotną stronę(na północ) i powinniśmy wkrótce znaleźć wyjście- wszystko objaśniłem.
Zanim zdążyliśmy się obejrzeć staliśmy obok wejścia do Limbo.
Dokładnie widzieliśmy wielkie drzewo, o którym mówiłem.
-To idziemy- powiedziałem nie pewnie.
-Wsiadajcie, przewiozę was, jestem przecież koniem...- powiedział Taboo uchylając się. Wszyscy nie pewnie wsiedliśmy na grzbiet konia.
On pędził niczym błyskawica lecz po jakimś pół kilometra Taboo nadepnął na pułapkę na niedźwiedzie. Ostrza z całej siły wbiły mu się w nogę. On stanął na dwie nogi głośno rżąc. Zrzucił nas ze swojego grzbietu. Na całe szczęście nie wpadliśmy w żadną pułapkę. 
Szybko podbiegliśmy do biednego konia. Noga krwawiła straszliwie. Ostrożnie pomogliśmy mu zdjąć straszliwe "zębiska" pułapki. Wpadłem na kolejny pomysł, ostrożnie zerwałem 4 wielkie gałęzie i dałem wszystkim. Patrzyli na mnie osłupiali.
-Weźcie w zęby kije i trzymajcie na przeciw siebie, przez to pułapki będą zaciskać się na badylach, a nie na nas- powiedziałem z uśmiechem. Taboo szedł kulejąc a my obok niego. Po kilku godzinach nie ustanego marszu doszliśmy do wielkiego drzewa bez większych uszkodzeń (mieliśmy wielkie szczęście). Zerwałem magiczny kwiat, musieliśmy kierować się odwrotnie do tego jak wskazuje aby znaleźć wyjście. Teraz mogliśmy już wracać jedyne "ale" to to, że możemy nie przeżyć tej drogi, musimy przejść przez Limbo broniąc się tylko patykami oraz znowu przejść przez Toksyczny Las.

Od Noche

Wparowałam do jaskini dotąd mi nie znanej, ale wystarczyło bym zobaczyła tam tylko zakrwawionego wilka i mojego brata, bym już znienawidziła to miejsce. Zaczęłam bluzgać i wyzywać od szmat mojego brata nie zważając na obecność szczeniaków. W pewnej chwili ktoś złapał mnie za łapę, ale nim się obejrzałam że to był Skayell, już leżał na ziemi a z jego nosa leciała krew. Złapałam brata za kark i przygniotłam do ziemi miażdżąc żebra. Wywlokłam go na zewnątrz, wskoczyłam na drzewo i przywiązałam go lianą.
-I mi się stąd nie ruszaj - warknęłam plując mu w pysk. Wróciłam do jaskini Skayella i stanęłam nad wilkiem, Hiddenem. 
-Czy to jest już martwe? -spojrzałam na Skayella, Eldora i Lunę. Do ich oczu napłynęły łzy, ale nic nie mówili. Przewróciłam oczami. -Wy też kiedyś umrzecie, o co ryczeć? - prychnęłam. Wilki patrzyły na mnie pytająco kiedy wychodziłam. - To czy jeszcze żyje się okaże gdy będę robić nową maskę -uśmiechnęłam się i wpakowałam wilka na grzbiet i poszłam do jaskini.

Od Electry CD Zan

Gdy demony odbiegły już od nas, Kira wróciła pod postać wilka. 
- Jak...Skąd miałaś odwagę? - Zapytałam.
- Demony wcale nie są takie jak nam -
- Dość.  - Przerwałam jej.
Rozejrzałam się. Zan'a nie było. Przestraszyłam się. Było jeszcze czuć jego zapach. Wyglądało na to że pobiegł do Toksycznego Lasu... 
- Arisaka...Mogłabyś zaprowadzić Moon i Kirę do mojej jaskini i zostać z nimi trochę? - Powiedziałam błagalnym głosem.
- Dobra... Ale obiecaj mi, że wrócicie. - spojrzała na mnie. 
- Obiecuję... - I gdy już odchodziła powiedziałam szeptem - chyba... - A gdy się odwróciła zniknęłam za krzakami. Biegłam za zapachem krwi, było to strasznie czuć ponieważ Zan był ranny. Martwiłam się, strasznie. Gdy dotarłam w pewno miejsce gdzie zapach się trochę rozmył. Było czuć jakieś inne dwa zapachy. Były dwie opcje: 
1. Albo ktoś znalazł Zan'a i mu pomógł.
2. Albo ktoś znalazł Zan'a i go zabił, zabrał gdzieś, cokolwiek... 
Wolałam myśleć o tej pierwszej opcji. Wyostrzyłam sobie zmysły i podążałam za zapachem. Starałam się nie myśleć o tych duchach i demonach które mnie obserwują. Po kilkudziesięciu minutach chodzenia, ujrzałam kogoś. Jakieś 3 sylwetki. Podeszłam bliżej. Był to Zan, jakiś wilk i koń. 
- Kto ty? - Zapytał koń.
- Nie ważne. 
Zan podszedł do mnie i wszystko mi wytłumaczył, o tym że oni są dobrzy i cała reszta... 
Wracanie za moim śladem byłoby bez sensu, bo go już nie było. Demony rozmywają zapach i ślady, a ja jakimś cudem ich znalazłam...
- To...Co robimy? Powiem wam jeszcze tylko, że ten las ma wyjście tylko z przodu ( tam gdzie Zan i ja weszliśmy ) W boki, jest nieskończony, jest połączony razem z Limbo. Z tyłu również... - Powiedziałam przybita.

    < Zan? > 

Od Zan'a CD Electra

Wstałem, instynkt podpowiadał mi, że muszę uciec jeśli nie chcę nikogo skrzywdzić. Bez większego namysłu szybkim pędem pobiegłem do Toksycznego Lasu. W końcu zatrzymało mnie nieludzkie zmęczenie. Wiedziałem, że przyjście tu jest głupie. Ale tutaj nikt po mnie nie przyjdzie i nikogo nie skrzywdzę. Po 2 zmianach byłem wyczerpany okropnie, łapy uginały się pode mną. Nagle wybuchłem niczym bomba burzą ognia. Wszystko dookoła płonęło moja moc stała się silniejsza, straciłem nad nią panowanie. To była pewnego rodzaju ewolucja. Wyglądałem tak samo ale moja moc była o wiele silniejsza, tak już miało zostać, a ja nie potrafiłem zapanować nad nią. Las przestał płonąć ale moje łapy iskrzyły. Moje łapy przestały iskrzyć udało mi się "okiełznać" moc. Z lasu wyszły dwie istoty: wilk i koń.





Przestraszony patrzyłem na nich spodziewałem się, że to po prostu potwory...
-Nie bój się nas- powiedział wilk
Ale oni byli zwykłymi zwierzętami, które zostały "uwięzione" w lesie.
-Ja jestem Taboo- powiedział koń.
-A ja jestem Toxic, spróbujemy pomóc ci wydostać się z tego lasu- powiedział wesoło wilk.
-A i nie jedz żadnych roślin, nie dotykaj wody ani zwierząt, są toksyczne!- powiedział Taboo.
Szybko zaprzyjaźniłem się z nimi zaproponowałem im żeby zamieszkali w jaskini, którą widziałem koło Toksycznego Lasu, obiecałem im, że będę do nich wpadał. Ale niestety, żaden z nas nie potrafił znaleźć drogi powrotnej. Bałem się, że już nigdy nie zobaczę Electry i moich szczeniaków.


Od Skayella: Kolejna śmierć to już za wiele

Siedziałem w jaskini, było spokojnie.
Naglę do jaskini wbiegli Hidden i Eledor wystraszając szczeniaki.
Luna przytuliła je, za Eledorem i Hidden ‘em wbiegł ten Aysewa. Z jego pyska kapała krew.
Stanąłem w pozycji obronnej.
Wszyscy chcieliśmy bronić szczeniaki i Lunę.
Hidden rzucił się na wroga. Jednak Aysewa skoczył i chwycił zębami za głowę Hidden ’a. Hidden zawisnął w powietrzu trzymany za głowę.
- Proszę, nie… - Zamruczał trzęsącym głosem do Aysewy.
Jednak Aysewa zacisnął bardziej szczęki zgniatając przy tym głowę Hidden ‘a, który poturlał się po jaskini aż przed Lunę i szczeniaki, Luna zamknęła oczy żaby na to nie patrzeć, a szczeniaki schowały się za nią.
Eledor i ja staliśmy jak sparaliżowani.
Do naszych oczu naleciały łzy.

Eledor zawył żałośnie tak, że każdy na terenach watahy to usłyszał.


< Ktoś? >

niedziela, 9 marca 2014

Drugi szczeniak Skayell'a i Luny!

Fiore

Od Electry CD

Odpoczywałam w swojej jaskini. Zan poszedł się przejść z Kirą i Moon, ja nie chciałam... Leń mnie złapał.  Nagle do mojej jaskini wbiegła przerażona wilczyca. To była Arisaka. 
- Coś nie tak? - Zapytałam i spojrzałam na nią. 
- E-Esme...
- Co się z nim stało? - Wstałam gwałtownie i podeszłam do wadery.
- On chyba...Jest d-demonem... Rzucił się na mnie... 
- Gdzie jest? 
- Nie wiem...Pobiegł gdzieś, gdy tylko mnie puścił zaczęłam biec do ciebie. 
- Musimy go znaleźć.
- Nawet nie wiesz jaki on jest przerażający i silny! - Powiedziała ze strachem w głosie.
- Nic mi nie zrobi, nie martw się, ze mną jesteś bezpieczna. 
Wilczyca ruszyła za mną niepewnym krokiem. Chodziłyśmy parę minut po terenach watahy. Jedynie nie zapuszczałyśmy się do Toksycznego Lasu. Obawiałam się, że właśnie tam poszedł... Stanęłyśmy przed tym lasem. 
- Nie mamy wyboru, musimy pójść do Toksycznego Lasu - powiedziałam.- To ostatnie miejsce gdzie mógł pójść. Do Limbo by się nie zapuścił.
- Ale już się ściemnia, będzie więcej potworów.
- Wiem...Jak chcesz możesz wracać, nie nalegam żebyś ze mną szła...Bo gdyby jednak coś by się stało... To byłaby moja wina. W pewnej chwili z krzaków wybiegła Kira. 
- Co się stało? - Zapytałam i  podeszłam do niej.
- Znowu j-jakiś demon! 
- Jak wyglądał?! - Zapytała Aria. 
- Jakiś pół czarny... Nie wiem nie patrzyłam na niego za bardzo... 
- Electra, to był Esme! - Puściłam się biegiem w to miejsce skąd przybiegła Kira ( zostawiła ślady łap ). Biegłam tam najszybciej jak mogłam, Aria i Kira ledwo mnie doganiały, prawie zniknęłam z ich pola widzenia. Po chwili dotarłam na miejsce. Był tam Zan, za nim Moon, a przed nimi demon, i już się na nich rzucał, ale ja w tym samym czasie skoczyłam na niego i przygwoździłam do ziemi. 
- Usłysz głos mego błagania. Odpłać im według ich czynów i według złości ich postępków. Według dzieła ich rąk im odpłać, oddaj im własnymi ich czynami. Niechaj On ich zniszczy a nie odbuduje. Błogosławmy Pana. Słyszałeś słowa mojej klątwy. Przepadnij! - Powiedziałam to samo co wtedy na Hidden'a. Na chwilę zemdlał, ale na parę sekund. Ale po tych paru sekundach już nas nie było, wszyscy, ja, Zan, Moon, Kira i Arii schowaliśmy się pod ogromny korzeń drzewa. Nie znałam klątwy na demony tak dużej, żeby Esme się opanował. Na chwilę byliśmy bezpieczni, ale gdy tylko demon się otrząsnął zaczął nas szukać. Nagle z Toksycznego Lasu ( był prawie obok ) wyszło kilka demonów i podeszło do Esme...

 






I po chwili wszyscy stanęli przed drzewem pod którym się schowaliśmy. Postanowiliśmy wyjść, i tak nas już znaleźli. Nas było 4 i ich też. Tylko że my mieliśmy 2 szczeniaki, były silne, ale niestety ich ciało było można rozszarpać na strzępy. Choć już trochę podrosły, nie były wcale takie małe, musiały się jeszcze tylko podszkolić. Kątem oka zauważyłam że Zan i Moon chyba zaczęli się przemieniać, Moon znowu krzyknęła na cały głos, a Zan zmieniał kolor sierści. Zostałam tylko ja, Kira i Arisaka... Widać było że Zan stara się nie przemieniać, więc walczył sam ze sobą, za to Moon..To była jej druga przemiana, więc nie mogła nic zrobić..Początkowo rzuciła się na Esme, ale ten szybko ją odepchnął, po czym drugi demon ugryzł ją w szyję, leżała więc przez chwilę nie ruchomo, ale gdy się otrząsnęła skoczyła z zaskoczenia na jednego i przegryzła mu łapę oraz ugryzła w kark, więc był trochę słabszy. Po chwili zaczęła wracać do siebie, a Zan już nie wiedział co ma robić, przemienić się - ryzykując to że może również  nas zranić, czy w jakiś sposób próbować żeby został sobą ale wtedy prawdopodobnie zginiemy. I w końcu jak było widać, wybrał pierwszą opcję, rzucił się na jednego z demonów ( na tego zielonego )  i zagryzł go, demon po chwili uciekł do lasu, zostało jeszcze 3. Esme rzucił się na Zan'a. Gryźli się, drapali, nie wiadomo co jeszcze. Początkowo Zan wygrywał, ale stopniowo zaczął słabnąć, wracać do siebie, w końcu znów był sobą, ale ciągle walczył z Esme. Pozostała dwójka demonów ciągle była przed nami, my szliśmy do tyłu, a oni w naszą stronę. Nagle Kira zmieniła się w człowieka i stanęła przed wilkami. Esme dalej gryzł się z Zanem. Ukucnęła przed nimi. Ja z Arisaką myślałyśmy że zwariowała, czy coś podobnego. Moon również wróciła do siebie i stanęła koło mnie, też myślała że Kira zwariowała. Nagle dotknęła jednego z demonów, tego czarnego. Po chwili to, co ujrzałyśmy: 



( ZDJĘCIE SIĘ NIE WCZYTUJE WIĘC TU JEST LINK DO ZDJ KTÓRE POWINNO TU BYĆ CHOCIAŻ WAM SIĘ MOŻE ŁADUJE, MI NIE :/ : 
http://e-shuushuu.net/images/2010-09-05-321038.jpeg   
Link wyżej ) 


Nikt z nas nie wiedział co się właśnie stało...Esme również powrócił do siebie...Padł na ziemię wraz z Zanem. Wszyscy patrzyli na Kirę, nikt nie był w stanie wyrzucić z siebie choćby jednego słówka...Osłupieliśmy... przecież to były demony... 
< Ktokolwiek, kto był w opowiadaniu? >

Od Esme

Kiedy przeszliśmy już las, wróciłem do swojej jaskini. Poczułem się naprawdę zmęczony i kiedy poszedłem spać obudziłem się w południe. Słońce było wysoko na niebie i oświetlały cały las, który migotał delikatnie niczym skarbiec diamentów. Otrząsłem się z resztek snu w wyszedłem na zewnątrz. Nagle stanąłem i syknąłem. Rana przy piersi zaczęła dziwacznie pulsować i zaczęła wypływać z niej czarna maź.
-,, Udrapnięcie demona" - przypomniałem sobie. Nie chciałem nikomu o tym powiedzieć więc zakryłem bliznę. Po drodze spotkałem Arii. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało. Ona odwzajemniła uśmiech.
- Cześć, co tam? - przywitała mnie uwodzicielsko. Już zdążyłem się przyzwyczaić do jej uwodzicielskich gierek.
- Spoko... Chciałabyś się przejść ze mną do lasu?
- Jasne, żaden problem - weszliśmy w gąszcz. Rozmawialiśmy dużo lecz w końcu Arii zapytała:
- Pamiętasz Zana? To jak się dziwnie zachowywał? Węszyłam trochę przy tej sprawie...O dziwo inne wilki zachowują się jakby to wszystko było normalne... Słuchaj zdaje mi się, że to jeden z legendarnych demonów.
Chwyciłem się za głowę i jęknąłem.Rana zaczęła mocno pulsować.
- Coś nie tak? - zapytała Arii. Otrząsnąłem się.
- T-tak.. w-wszystko w porządku..chyba...- Rana! Zaczęła cieknąć czarnym czymś! Musiałem coś wymyślić.
- Może chodźmy już co?
- Dobry pomysł - stwierdziła. - Zwłaszcza jeśli chodzi o twój stan. 
Serce oblało mi się radością. Ktoś wreszcie się o mnie troszczy! 
Kiedy wracaliśmy odszedłem na pobocze gdzie znajdowało się jeziorko. Spojrzałem w taflę. Przeraziłem się. Z wody patrzyło na mnie coś okropnego. Miałem czarny zbudowany z cienia pysk i jaśniejące bez wyrazu oczy. Posiadałem złożone z cienia trzy ogony,czarne i zakręcone rogi oraz łapy skrępowane łańcuchami. Postać wyszczerzyła się do mnie. Spojrzałem za siebie. Mój ogon był na swoim miejscu i w dodatku jeden. To o co chodziło z moim odbiciem???



Poczułem dziwną chęć zrobienia czegoś okropnego. Przywaliłem sobie w pysk.Ogarnij się! Nagle usłyszałem szelest.
- Emm.. Esme? Jesteś tam? - usłyszałem głos Arii. Nie panowałem nad sobą. Wyszczerzyłem kły i rzuciłem się na nią. Krzyknęła przeraźliwie kiedy unieruchomiłem ją i dosięgłem pazurami jej szyi. Jej krzyk ściągnął mnie na ziemię.
- Arii? Ja..ja... - chwyciłem się za głowę. Usłyszałem w niej wycie. Odbiegłem. Jak najdalej. Nie chciałem krzywdzić przyjaciół!
- Muszę zawiadomić Electrę! - usłyszałem drżący głos Arii
< Electra?>.

sobota, 8 marca 2014

Szczeniak Skayell'a i Luny!

Niko

Od Skayella CD Luna


Luna w ciąży?...
- To wspaniale! – Rzuciłem się na nią i ją uściskałem.
Wilczyca uśmiechnęła się.
Byłem tak strasznie szczęśliwy!!!
Będę musiał powiadomić innych!
Idąc do Electry i Zan’a zobaczyłem jakąś obcą mi wilczycę. Nie wiedziałem kim ona jest.
- Kim jesteś?! – Podbiegłem warcząc do niej.
- Spokojnie! Jestem z tej watahy! Mam na imię Arisaka…
- Oh, wybacz..
- Nie szkodzi.
- Ja jestem Skayell.
- Miło poznać!
- Mi też, ale musze już lecieć. – Nie czekając na odpowiedź wilczycy pobiegłem do jaskini alf.
Pobiegłem sobie trochę, ale w końcu trafiłem!
- Cześć Zan, cześć Electra!- Powiedziałem.
- Cześć. – Powiedzieli w tym samym czasie.
- Mam niesamowitą wiadomość!
- Jaką?
- Luna jest w ciąży!
< Zan? Electra? >

Od Luny CD Skayell

Nie wiedziałam co mu powiedzieć, byłam zmieszana. Nie wiedziałam jak Skayell zareaguje.
-Yyyyy.... wiesz....-jąkałam się na początku.
Ale przecież nie może być źle więc nabrałam odwagi i powiedziałam prosto z mostu.
-Skayell... Jestem w ciąży- powiedziałam i od razu mi ulżyło.

piątek, 7 marca 2014

Od Skayella: Kayla żyje!!!

Po męczącym dniu wróciłem do jaskini.
Szczeniaki jak zwykle spały. Lunia ( Tak mówiłem na Lunę ) też smacznie spała.
Poszedłem więc do Eledora.
- Cześć Eledor! – Przywitałem się z wilkiem.
- Cześć.
- Idziemy na spacer? Nie mam co robić.
- Okej.
Poszliśmy rozmawiając przy tym. Nagle naszym oczom ukazała się bardzo znajoma nam czerwono-biała wilczyca. Kiedy ona nas zobaczyła uśmiechnęła się szeroko.
- KAYLA!!!!!!!! – Wrzasnęliśmy i przytuliliśmy się z nią.
- Cześć chłopaki! – Zaśmiała się.
- Jak to ty żyjesz?! – Dopytywał się Eledor.
- Nie zdradzę… - Powiedziała tajemniczo, dalej uśmiechając się.
Był następny dzień rano. Wszyscy którzy wcześniej znali Kaylę, wiedzą już że ona dalej żyje.
Musi uważać na Hidden ’a. Co by było gdyby znów ją zabił?
Obudziłem się szczęśliwy i przytuliłem się do śpiącej Luny.
Moja partnerka przez sen uśmiechnęła się i spała dalej.
Posłem się napić, jak wróciłem Lunia już nie spała.
- Skayell, muszę ci coś powiedzieć. – Powiedziała z uśmiechem.
- Tak?

< Luna? Co chcesz mi powiedzieć? >

czwartek, 6 marca 2014

Od Zan'a CD Arii

-Electra.... Nie wszystko co wiesz o mnie jest prawdą...-powiedziałem.
-Co???- spytała zdziwiona wadera.
Teraz chciałem powiedzieć to co naprawdę mnie dręczy, ale nie mogłem, to było dla mnie zbyt przykre żeby dzielić się tym z kimkolwiek. Nawet z Electrą, dlatego postanowiłem powiedzieć inną prawdę o mnie...
-Yyy... Mówiłem, że mam 2,5 roku co nie?-
-Tak?-spytała jeszcze bardziej zdziwiona.
-Kłamałem.... , jestem nieśmiertelny... i wiecznie młody. Nie wiem ile lat mam tak dokładnie ale duuużoo w każdym razie.
Electra nie była zła, ani smutna, że ją okłamałem, była tylko zdziwiona, bardzo zdziwiona, a prawdziwa tajemnica dalej ściskała mnie za gardło.
Jeśli powiem jej to... Nie wiem co się stanie, w każdym razie zadowolona nie będzie. A tego nie utrzymam długo w tajemnicy przed Electrą, w ogóle nie chce mieć przed Electrą żadnych tajemnic, a zostałą mi jedna...
-Dobra chodźmy, czekają na nas- powiedziała Eelctra wolno idąc, ja szybkim krokiem dołączyłem do niej i zaraz staliśmy koło Arii i Esme. Ja postaram się powiedzieć to mojej partnerce jeszcze w tym tygodniu.
   < Electra? Esme? Arii? >

    

Od Arii CD Zan

Spojrzałam na niego jak na chorego umysłowo. Czy on dobrze się czuje? Ale o nic więcej nie pytałam.
- Może wrócimy do watahy, co? - zapytał Esme. Nie wiem skąd ale znam skądś tego wilka.
- To dobry pomysł - przyznała Electra.- Trzeba się ogarnąć. - spojrzała na Zana z ogromną niepewnością i ze zmartwieniem. Coś z nim było nie tak.Otrzepałam się i ruszyłam za znikającymi już w gąszczu wilkami. Podczas powrotu starałam trzymać się z dala od tego obłąkanego. Zaczęłam się obawiać. Dotarliśmy już na skraj lasu. Naszym oczom ukazały się bawiące szczeniaki Electry. Zan westchnął ciężko.
- Electra...słuchaj...ja...chyba...muszę..ci coś powiedzieć.... - wyjąkał. Wilczyna spojrzała na niego czule.
- Idźcie, dogonimy was - szepnęła, powoli się wycofując, aż w końcu zniknęli nam z oczu. Zostałam sama z Esme.

środa, 5 marca 2014

Od Zan'a CD Electra

Spojrzałem na Esme, patrzył na mnie niepewnie jakbym miał się zaraz rzucić na niego. On nie rozumiał co to znaczy być demonem, nie wiedziałem co mu powiedzieć. W milczeniu przyjrzałem się mu jego oczy... Były całe białe ale nie przestraszyło mnie to. Nie chciałem go nawet o nic pytać. Było mi smutno z kilku powodów. Ale najbardziej dręczyła mnie moja tajemnica, nie to, że jestem demonem, to wie już każdy w watasze. Miałem jeszcze jedną tajemnicę, o której nie wie nawet moja siostra tylko ja. Zastanawiałem się, czy powiedzieć to mojej partnerce. Nie wiedziałem jak Electra to przyjmie, więc postanowiłem poczekać. I tak długo już to ukrywałem. Stanowczo za długo...
-Electra, przepraszam za ten atak...-powiedziałem nie pewnie.
-Wiem, że to nie twoja wina-powiedziała.
Myślałem o swoim dzieciństwie, o wszystkich chwilach cierpienia przez tego cholernego demona... A do tego Moon będzie musiała użerać się z tym samym... Trudno, trzeba akceptować swój los, nawet taki kiepski jak mój.
-Wracajmy już, jest ciemno-powiedziałem.
-Masz rację, chodźmy- powiedział Esme.
Gdy nagle z tyłu rzuciła się na nas Ariisaka. Wszyscy runęliśmy na ziemię. Ja od razu wstałem z groźnym warczeniem.
-Co ty do Cholery wyrabiasz?!?- krzyknąłem uniesiony.
-Przepraszam, usłyszałam coś strasznego, myślałam, że coś się stało- powiedziała lekko przerażona ,moim wrzaskiem wadera.
Odsunąłem się jakieś dwa metry i zacząłem głęboko oddychać powtarzając:
-Spokojnie, spokojnie, spokojnie-
Arii patrzyła na mnie jak na chorego umysłowo, ja podszedłem już uspokojony, teraz wszyscy przyglądali mi się ze zdziwieniem...


Od Electry CD Zan'a

Gdy widziałam topiącego się Zan'a...Nie mogłam go tak zostawić...Mimo iż wyglądał cały czas jak demon, było widać że ma już kontrolę nad sobą. Powiedziałam szybko:
- Muszę mu pomóc, zniszcz już tę barierę
- Nie widzisz że to demon?! - zapytał jakbym w ogóle nie myślała nad tymi słowami które przed chwilą powiedziałam.
- Może wygląda jak demon, ale już panuje nad sobą! Proszę cię, zaufaj mi.
Basior już nic nie odpowiedział, tylko zniszczył barierę i znów byliśmy " widzialni ". Szybko podbiegłam do Zan'a i pomogłam mu wyjść z wody. Powoli zmieniał wygląd, na normalny.
- W porządku? - zapytałam i go przytuliłam
- Tak..
Esme widząc że jest już bezpieczni, podszedł do nas.

   < Esme? Zan? >

Od Arii CD Electra

Zgasiłam ogień i poszłam spać. Rano nie mogłam dojść gdzie jestem. Lecz szybko zrozumiałam.W nowym domu. Przeciągnęłam się z rozkoszą wyciągając grzbiet. Poszłam nad rzekę się umyć.
Kiedy dotarłam do źródła rozejrzałam się niepewnie. Nikogo nie ma. Droga wolna. Wlazłam do wody i porządnie wypłukałam futro od błota i czegoś tam jeszcze które pokryło mnie podczas nocy.Po kąpieli wylazłam z wody i wytrzepałam się. Nagle przez las rozdarł się demoniczny ryk i ujrzałam błysk. Od razu wyczułam tę energię. Magia.I nawet wiedziałam kogo.
- Esme! - krzyknęłam i pobiegłam w tamtą stronę. Nie wiedzieć czemu skądś znałam to imię. I nawet samego wilka.
< Ktoś ma ochotę?>

Od Esme CD Zan

Zaszeleściły krzaki. Nasze głowy zwróciły się w tamtą stronę. I nagle znienacka wyskoczył wilk. Nie, to nie był wilk. Był czarno czerwony, z dzikim wyrazem twarzy i kapiącą śliną z pyska uzbrojonego w ostre, nienaturalnie wielkie zębiska. Zamarłem. Nie potrafiłem zmusić siebie do jakiegokolwiek ruchu. Dopiero kiedy poczułem przeszywający ból w okolicy piersi zrobiłem coś- byle coś. Ewakuowałem swoją moc. Przed oczami zobaczyłem tylko pysk demona, nagły błysk i oboje z Electrą znaleźliśmy się trochę dalej od miejsca wypadku. Mieliśmy wspaniały widok na... demona rzucającego się na nasze sobowtóry. Zaryczał gniewnie kiedy ,,my" rozlecieliśmy się w czarny pył. Electra zaniemówiła.
- ...Jak? -wydusiła z siebie.
- Iluzja - wytłumaczyłem. - Niby jesteśmy tam ale jesteśmy tu.
Wilczyca zrobiła głupią minę lecz ja nie mogłem jej tego inaczej wytłumaczyć.
- On nas wyczuje - wadera wskazała głową w stronę tego czegoś.
- Nie kiedy jesteś przy mnie. - odparłem beztrosko. - Potrafię wytworzyć magiczną barierę która neutralizuję zapach i nawet cząstki światła.
- Jesteśmy niewidzialni?
Przytaknąłem. Zacząłem się zastanawiać co zrobimy by ewakuować się do watahy kiedy usłyszałem cichutkie pochlipywanie.
- Co się stało? - zapytałem wilczycę. - Kim on jest?
Zawahała się. Lecz po chwili pisnęła:
-Zan.

Od Pandory CD Skayell

Taaak..no to dobra.. - zaczęłam nie wiedząc co powiedzieć.Za Skayellem widziałam fioletową wilczycę która patrzyła na mnie.Gdy spojrzałam na nią od razu odwróciła wzrok.
- I..ja ...no...-przełknęłam ślinę - to pokażesz mi teren?
-Jasne.
Przeszliśmy przed jaskiniami.Opowiadał mi o wszystkim.Wiem że basiory to: Zan,Hidden,Eledor i jakiś nowy Esme.A wadery to: Electra,Kayla,Luna,Noche,Moonstar,Kira,Galaxy,Silver i nowa Arisaka.
-Fajnie tu macie - przyznałam.
Skayell uśmiechnął się.
-Na to wygląda.


Nowy wilk! ~ Torfho!

Torfho

wtorek, 4 marca 2014

Od Electry cd Arii

Zaprowadziłam waderę do mojej jaskini. Zan ze szczeniakami spał, bo już było dość ciemno. Rozpaliłam ogień, żeby szybciej wyschła. 
- Jak się nazywasz? - Zapytałam.
- Arisaka...Ale możesz mówić Arii.
- Ja Electra. Miło mi - uśmiechnęłam się. - Jutro poszukamy ci jaskini, a na noc dzisiejszą możesz zostać u mnie. 
- Okay, dzięki.
- Spoko..To ja idę spać, nie zapomnij później zgasić ognia. Położyłam się obok Zan'a i szczeniaków a po chwili zasnęłam.
   
*** Następnego dnia ***

 < Arisaka? Nie mam zbyt weny xd >  

Od Zan'a CD Electra


Siedziałem w jaskini ze szczeniakami, Electra i ten nowy długo nie wracali.
Miałem w głowie różne myśli. Byłem zazdrosny o Electrę. Ale wiedziałem, że nic się nie stanie, choć mimo to miałem mętlik w głowię. Może coś im się stało? Nagle poczułem ból, nie taki zwyczajny, straszliwy ból. Złapałem się łapą za głowę.
- Kira, Moon macie tu czekać i nie wychodzić!- wybełkotałem pełny bólu, po czym popędziłem przed siebie. Zatrzymałem się nad jeziorkiem, w miejscu wspomnień gdzie umarła Kayla. Gdy o tym pomyślałem ból zrobił się silniejszy. Spojrzałem w swoje odbicie. Zaczynałem się zmieniać, oczy błyszczały mi się na czerwono, futro ciemniało, myśli zmieniały się w brutalne i żądne krwi. Ja próbowałem się uspokoić, powstrzymać od zmiany, ale nie udało mi się.
- I co teraz cwaniaczku?- odezwał się demon. (mimo że się zmieniam doskonale wiem co robię, lecz nie mogę tego powstrzymać)
Pobiegł lub ja pobiegłem, ale mniejsza z tym. Pędził przed siebie. Zabijając każde spotkane żywe stworzenie od wiewiórek i myszy nawet po jelenie. Aby nie spotkać żadnego wilka tylko takie w głowie miałem myśli, nie chciałem skrzywdzić nikogo. Gdy nagle wyskoczyłem z krzaków na Electrę i Esme:



Gdy zobaczyłem co robię z oczu poleciała mi łza, to nie może się tak skończyć, tylko nie to. Wolę zginąć ja niż aby Electra została ranna.
Miałem nadzieję, że wilk koło Electry (Esme) ma dość siły by mnie powstrzymać, choćby miał mnie zabić!

Od Electry CD Esme

Zaprowadziłam basiora do mojej jaskini. Zan poszedł chyba na polowanie, a szczeniaki były same w jaskini, bawiły się. 
- Rozgość się. - Uśmiechnęłam się. 
- Mamo, kto to jest? - Zapytały równocześnie Kira i Moon.
- Na razie nie wiem. Bawcie się dalej, później pogadamy. 
Usiadłam a przeciwko wilka.
- Nie pamiętasz skąd jesteś?
- Nie...
- Kompletnie nic?
- Nic a nic...
- No cóż...Tak czy tak możesz zostać u nas - uśmiechnęłam się, on również. - A jak się nazywasz?
- Esme. 
- Ty moje imię znasz...Choć nie wiem skąd... - Szepnęłam - Tak czy tak, miło mi. - w tym momencie do jaskini wszedł Zan ze sporym jeleniem - Możesz popilnować szczeniaków?
- Ok. - odpowiedział a ja wyszłam z Esme na zewnątrz. - Oprowadzę cię trochę, a później upolujemy coś. 
Kilkadziesiąt minut chodziliśmy po terenach watahy. 
* Później ( nie chciało mi się opisywać xd ) *
Poszliśmy na polowanie. Chciałam zobaczyć jaki jest zwinny i ogólnie, więc usiadłam nie daleko na jakiejś skale,a basior czaił się na jelenia. Po chwili skoczył na niego, a zwierzę było nie żywe po 6 sekundach. Dobrze polował.
- No, ładnie - uśmiechnęłam się - Możesz teraz zjeść, a potem wrócimy do jaskini. Jutro poszukamy dla ciebie. 
- Okay. - Zaczął jeść. - A ty nie jesteś głodna?
- Nie, dzięki jadłam nie dawno.
 Dziwiło mnie coś...Bardzo..Może zbieg okoliczności a może nie? Mianowicie chodzi mi o nasze oczy.. On miał całe szare, ja całe zielone...Nad moimi oczami w sumie nigdy się nie zastanawiałam. Tylko w dzieciństwie, później się do nich przyzwyczaiłam. 
Gdy basior skończył już jeść było praktycznie ciemno. Oboje usłyszeliśmy szelest w krzakach. Wątpię żeby to były tamte wilki z innej watahy. Prędko tu nie wrócą, muszą odbudować siły. Więc kto to był?
- Bądź czujny. Nie mam pojęcia kto to może być. Ale cokolwiek by się nie działo zostań ze mną. Teraz jest niebezpiecznie - szepnęłam

   < Esme? >

Od Skayella: Pandoraa


Szedłem spokojnie przez las, nagle zobaczyłem wilczycę.
Na początku myślałem, że jest zła, ale po chwili zrozumiałem, że jest nowa w naszej watasze.
- Cześć, jestem Skayell, jesteś tu nowa, tak? – Zagadałem wilczycę.
- Tak, ja jestem Pandoraa.
- Miło poznać!



< Pandoraa?   >

Od Arii

Pędziłam na oślep zapłakana. Nie wiedziałam gdzie idę ponieważ miałam zamazany widok. Nie,nie,nie,nie... Myśli kotłowały mi się w głowie jak szalone. Już nigdy tam nie wrócę! Nigdy, nigdy,nigdy! Nie miałam ochoty się zatrzymać. Byłam zrozpaczona. Nie obchodziło mnie co teraz się stanie. Zostałam sama... sama na zawsze! Całe życie straciło sens... Zaczęło się robić ciemniej, czułam nierówny grunt pod łapami... Nagle potknęłam się o korzeń i straciłam przytomność.
***
Obudziłam się w lesie który nie wyglądał w ogóle jak mój rodzinny. Czyżby zabiegłam tak daleko? Moja okropna rozpacz szybko ze mnie spłynęła. Musiałam się jakoś ogarnąć. I nie pobrudzić. Wstałam. Otrzepałam się i ruszyłam.
Idąc tak sobie przez las, starałam się nie wdepnąć w te okropne brązowe grudki nie wiadomo czego. Nikt nie rozumie tego jak bardzo nie lubię być brudna. A ja tym czasem błądzę sobie po lesie inaczej zwanym ,, Królestwem wszystkiego co brudne" i nie znalazłam jeszcze żadnego źródła wody.
Lecz po jakimś czasie udało mi się znaleźć jeziorko. Powoli ,starając się nie wpaść do wody, podpełzłam bliżej. Okropnie chciało mi się pić. Nagle niewiadoma siła wepchnęła mnie do wody.
- Jak mogłaś! Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji? - zwróciłam się oburzona do ciemnej wilczycy, która przez przypadek wepchnęła mnie do jeziora. Prychnęła.
- Niby jakie, paniusiu? - zachichotała.
- Będę , a raczej jestem, mokra!
- No i?
-No i jestem mokra!
-No i!?
- A ja bardzo nie lubię być mokra!!! Źle wpływa to na moje futro!
Wilczyca zachichotała. 
- Choć za mną!
Zażenowana i mokra podreptałam za kocicą.

   < Electra? > 

Od Esme


Biegłem radośnie przez pola. Goniłem za barwnym motylem , śmiejąc się przy tym w niebo głosy. Byłem jeszcze wtedy szczenięciem. Bardzo szczęśliwym szczenięciem. Mieszkałem na skraju boru należącego do Watahy Szklanego Lasu( nazwa wymyślona). Były to piękne tereny które uważałem za swój dom. Lecz... 
- Kochanie, pora wracać! - zawołała Junona,moja mama.
- Już idę mamo! - zawołałem i pędem pobiegłem za znikającą w lesie wilczycą. Szybko wyrównałem do jej boku.Po paru krokach z gęstwiny dało się słyszeć nienaturalne jęki. Junona zawarczała, a ja ukryłem się za jej bokiem. Bałem się. Ale nie o siebie. O mamę.
- Zaczekaj tu! -rozkazała mi. - Nigdzie się nie wybieraj.
Po czym zniknęła. Usiadłem obok drzewa. Strasznie się trzęsłem. Czas powoli płynął. Minuta. Dwie.Trzy... Nagle lasem zatrząsł okropny krzyk. Był to krzyk mojej mamy!
- MAMO! - zawyłem i pognałem za łeb i szyję w stronę gęstwiny. Junona leżała nieżywa. Zapłakałem gorzko.
- Mamo...
Pierwsza błyskawica przebiła niebo. Rozhulała się burza i lunął deszcz.
***
- Synu.. - warknął Matrix. - Chcę więcej! - rzucił się na mnie. Ale ja mu na to pozwalałem. Rana piekła mnie okropnie. Z pyska Matrixa'a kapała krew. Normalka...
Pewnie zapytacie: O co tu chodzi? A oto moja odpowiedź: Mój ojciec jest wilkołakiem. Po śmierci matki służę mu jako karma.Wypija moją krew kiedy tylko poczuję głód.Nienawidzę tego, ale robię to tylko po to aby chronił moją siostrę. Zacząłem czuć mdłości. Matrix rozluźnił szczęki. 
- Pamiętaj o Czice- warknął z krwawym uśmiechem na pysku. - Jeśli się zbuntujesz przepadnie jak kamień w wodę.
Wybuchł cieniem. Zostałem sam w jaskini. Syknąłem i chwyciłem się za ranę, po czym odmaszerowałem do jaskini.
***
- Gdzie jest Czika!? - zawyłem kiedy Matrix wszedł do jaskini.
- Tak to się wita z ojcem? - zachichotał podle. -Powiedzmy, że zniknęła ... Wyparowała... Przepadła jak kamień w wodę.. - uśmiechnął się wrednie. Wybałuszyłem oczy. Nie,nie,nie,nie..
- Ty potworze! - warknąłem. - Złamałeś przysięgę! Nie dostaniesz mojej krwi!
-Nie dostanę twojej krwi, ale mogę dostać ciebie! - zawył i rzucił się na mnie. Ugryzł mnie brutalnie. Bolało. Odepchnąłem go. Warknął:
- Pożałujesz swojej decyzji - machnął łapą, a przed oczami zaczęły mi tańczyć czarne plamy. Czy ja ślepłem?
Zacząłem uciekać. Biegł za mną. W głowie słyszałem jego głos. Użyłem swojej magi teleportacji. Przez chwilę byłem ,,nigdzie". Lecz po chwili znalazłem się w innym lesie. Czarne plamy wzięły nade mną panowanie i straciłem przytomność.
***
Powoli otworzyłem oczy. Znowu widziałem! Wstałem szybko i rozejrzałem się. Moja magia prze teleportowała mnie do jakiegoś lasu! Bardzo ładnego lasu. Podbiegłem do wody by zaspokoić pragnienie lecz cofnąłem się przerażony. Moje oczy! Były całe szare!W raz z białkami i źrenicami. Co ON mi zrobił?
Nagle zauważyłem kogoś odbicie na przeciwko. Uniosłem wzrok. Była to wilczyca.
- Electra... - spojrzałem na nią. - To twój las?
Wilczyca cofnęła się zdziwiona. 
- Skąd ty znasz moje imię?
- Znikąd - zachichotałem. - Po prostu je znam.
- Tak to mój las ... - przytaknęła i spojrzała mi w oczy lecz szybko się wzdrygnęła. - Skąd jesteś?
- Ja..ja ... - próbowałem sobie przypomnieć ale nic nie pamiętałem. - Nie wiem... - pokręciłem głową z rezygnacją.
Electra kiwnęła na mnie.
- Choć...

   < Electra? >

Kolejna wadera!! ~ Arisaka

Arisaka


Życzymy wspaniałych przygód :)

Nowy wilk! Powitajmy Esme!

Esme

Życzymy dużo szczęścia i może nawet miłości :3

Od Pandory

Szłam sobie prostą odwracając się raz po raz machając do matki.Po chwili usłyszałam przerażający jęk,przyśpieszyłam kroku.Za mną trochę dalej zobaczyłam rodzinę ogromniastych niedźwiedzi
Przestraszona pobiegłam pędem wiedząc że z takim czymś nigdy nie wygram a co dopiero z rodziną! skręcałam coraz ostrzej za drzewa i krzaki ale to tylko niszczyło las.Zobaczyłam za rodzina tygrysy i lwy...a do tego zwierzyńca przyłączyło się jeszcze stadko krokodyli.Chyba wyjątkowo mnie nienawidzili za to że niechcący strzeliła smugą jadu na ich złego króla ale mogli se znaleźć innego .
-Zostawcie mnie kudłate stworzenia! - warknęłam ostrzegawczo - bo zabiję wam kolejnego króla!
Najwyraźniej to trochę pomogło ponieważ niektóre zwierzęta spadły z tropu.Ale raczej nie dlatego uciekły...
- Na świętego wilka..! - krzyknęłam do siebie i przyśpieszyłam coraz bardziej.To nie było zwykłe zwierzę...to gwiezdny niedźwiedź!!! wyglądał on tak: 



 tyle że o wiele wiele większy!
za mną się kurzyło tak samo jak u tamtych zwierząt.Goniły mnie i zarazem uciekały przed tą bestią.Przebiegłam przez łąkę gdy zobaczyłam że zwierzęta uciekły. Westchnęłam z ulgą.Zobaczyłam przed sobą szarego wilka.
-E siema...nie przeszkadzam?-uśmiechnęłam się miło - Dlaczego te zwierzęta uciekły?
-Noo raczej nie lubią tu przychodzić...-zaczął ale ja mu przerwałam: czyli tu jest wataha tak? i taka wataha która mnie nie wyrzuci przez to że czasem mnie ponosi...?
Wilk roześmiał się.
- Tak. - ale nagle przyszła czarna wilczyca która podbiegła do nas
- O, skąd jesteś? 
Ja przyszłam szukać watahy i znalazłam tego tu - wskazałam na wilka.
-Eh no fajnie może chcesz do nas dołączysz widać że jesteś samotniczką...
-Jasne jestem Pandoraa a ty i ty? - krzyknęłam szybko
Ja jestem Electra a to Skayell - odpowiedziała - choć z nami 

   < Electra? Skayell? >

niedziela, 2 marca 2014

Powitajmy przepiękną Pandoree!

Pandoraa

Życzymy wspaniałych, niezapomnianych przygód <3 font="">


[ Tak btw ludziki...To nvm czemu blogger zmienia godziny. Bo teraz jest 5:36, a jak dodam posta to pokaże że o innej godzinie wstawiłam... ;-; ] 

Od Skayella

Wow… - Powiedziałem i wyprostowałem uszy.
Chwilę staliśmy w ciszy, ale w końcu powiedziałem: - To ja już pójdę do jaskini…
Nie poszedłem, lecz pobiegłem do jaskini. 
- Cześć Skayell! – Przywitała mnie Luna.
- Cześć! – Przytuliłem ją.



Od Zan'a: Pierwsza przemiana Moonstar

Siedziałem z Electrą w jaskini Moon i Kira bawiły się razem. Gdy nagle Moonstar zmieniła się w demona (jako demon nie była szczeniakiem)
Wielka potężna wilczyca z bezlitosnym spojrzeniem w oczach ryknęła jak najgłośniej potrafiła:



Kira siedziała z podkulonym ogonem, spoglądając ze strachem na potężną Moon. Ja patrzyłem jak idiota na to co się dzieje. Wadera rzuciła się na Electrę, a ona patrzyła zdziwionymi oczami na swoją córkę. Moon prawie wpadła na Electrę lecz ja w ostatniej chwili skoczyłem, a w locie przemieniłem się w demona. Walczyłem ostro z moją własną córką. Eledor i Skayell dalej byli w jaskini patrzyli przerażeni na walkę dwóch demonów. Elecra patrzyła, nie wiedziała co ma robić. Zaatakować własną córkę by mnie obronić??? Moon wgryzła mi się w kark krwawiłem okropnie ledwo się poruszałem a mimo to walczyłem. Ściany, podłoże a nawet sufit jaskini całe były we krwi.

    < Electra? lub inni? >