Po zjedzonym posiłku wyczułam obecność nieznajomych wilków. Szłam za zapachem, 3 minuty nie minęły a już widziałam jakieś wilki, a nie daleko Skayella. Jakiś czarny wilk w końcu rzucił się na basiora, ale on odepchnął wilka tak że poleciał na resztę nieznajomych. Nagle czarny wilk wstał wkurzony, a reszta otoczyła Skayella. Wtedy wyszłam zza krzaków, które służyły mi za kryjówkę.
- Zostawcie go. - Powiedziałam jeszcze w miarę spokojna.
- Zauważ że jest was dwoje, a nas kilkunastu. - powiedział jeden z szarych wilków.
- Za to ja jestem silniejsza niż wam się zdaje, więc albo odejdziecie stąd po dobroci, albo po złości.
Oni się tylko zaśmiali. Skayell nagle rzucił się na jednego z wilka, a ja zajęłam się resztą. Wystarczyło kilka kopnięć prądem i pobiegli ile sił w łapach.
- Znasz ich? - Zapytałam gdy było już po wszystkim.
( Skayell? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz