Nagle zobaczyłem, że jej głowa opadła. Nie wiem, jak to zrobiłem, ale ruszyłem przed siebie tak szybko.
Skoczyłem na alfę od tyłu, wbiłem mu kły w kark, a on tak jak ja wcześniej, zaczął mnie ściągać.
Odbiłem się od niego, i wskoczyłem do reszty wilków, gryzących Ayer.
Zostawiły ją. To znaczy prawie. Jeden z nich trzymał ją łapą za szyje.
Wilki runęły na mnie. Odepchnąłem je. Ale nie zauważyłem jednego za mną.
Szybko wgryzł mi się w plecy. Straciłem kompletnie siły. Musiał mnie zatruć…
Jak leżałem już na ziemi, zaczęli mnie kopać i gryźć. Byli zupełnie bezlitośni.
Nagle nie spodziewanie, dostałem cios głowę.
-Pff… - Zamruczał alfa i ostatni raz kopnął mnie w brzuch.
Potem poszli zostawiając nas.
- Ayer?...
Wadera leżała dalej z zamkniętymi oczami.
- Musze iść po pomoc… - Powiedziałem cicho, i spróbowałem się podnieść.
Jednak ból był za silny. Wszystko zaczęło się rozmazywać.
Znów padłem. Widziałem biegnącą do nas Electre.
A potem ciemność…
< Electra? > < Ayer? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz