Szybko podbiegłem do wadery.
- Kayla?! Słyszysz mnie?! – Budziłem ją nerwowo.
Kayla otworzyła lekko oczy.
- Moje skrzydło… Moje skrzydło jest złamane… - Powiedziała, a ja faktycznie to wtedy zauważyłem.
- N-nigdy nie l-leczyłem skrzydeł. W ogóle nigdy n-nie leczyłem. – Z zamieszania zacząłem się jąkać.
Wadera uśmiechnęła się, i Powiedziała: - Samo się wyleczy… Ale nie wiem, ile to potrwa.
Potem wziąłem ją na plecy, i zaniosłem do jaskini. Zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz