Wparowałam do jaskini dotąd mi nie znanej, ale wystarczyło bym zobaczyła tam tylko zakrwawionego wilka i mojego brata, bym już znienawidziła to miejsce. Zaczęłam bluzgać i wyzywać od szmat mojego brata nie zważając na obecność szczeniaków. W pewnej chwili ktoś złapał mnie za łapę, ale nim się obejrzałam że to był Skayell, już leżał na ziemi a z jego nosa leciała krew. Złapałam brata za kark i przygniotłam do ziemi miażdżąc żebra. Wywlokłam go na zewnątrz, wskoczyłam na drzewo i przywiązałam go lianą.
-I mi się stąd nie ruszaj - warknęłam plując mu w pysk. Wróciłam do jaskini Skayella i stanęłam nad wilkiem, Hiddenem.
-Czy to jest już martwe? -spojrzałam na Skayella, Eldora i Lunę. Do ich oczu napłynęły łzy, ale nic nie mówili. Przewróciłam oczami. -Wy też kiedyś umrzecie, o co ryczeć? - prychnęłam. Wilki patrzyły na mnie pytająco kiedy wychodziłam. - To czy jeszcze żyje się okaże gdy będę robić nową maskę -uśmiechnęłam się i wpakowałam wilka na grzbiet i poszłam do jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz