Gdy zrobiło się ciemno, zrobiłam sobie spacer po watasze, rozejrzeć się czy nie ma tych wilków. Było czysto. Nikogo. Potem poszłam nad jeziorko się napić. Już miałam wracać do jaskini gdy nagle zobaczyłam całego mokrego Zan'a który leżał pod drzewem.
- Zan? Co ty tu robisz cały mokry? - Zapytałam i podeszłam do niego.
- Wpadłem do jeziorka - spojrzał na mnie.
- Ah..Nie znalazłeś jeszcze sobie jaskini?
- Nom..
- Tą noc możesz spędzić u mnie. - Uśmiechnęłam się, a po chwili dodałam - Jutro poszukamy dla ciebie jaskini.
Basior wstał i zaczęliśmy iść w stronę mojej jaskini. Gdy szliśmy, usłyszałam szelest w krzakach.
- Stój. - Powiedziałam do Zan'a. On posłusznie się zatrzymał a po chwili zapytał
- Co się dzieje?
- Chyba ktoś nas śledzi.
Zza krzaków na które patrzyliśmy wyszedły wilki. Było ich chyba z 8.
- Czego znowu chcecie? - Zapytałam warcząc.
- Czego chcemy? Tego który stoi obok ciebie. - zaśmiał się szyderczo.
- Po co
- Silny jest. Przyda nam się.
- W takim razie najpierw pokonajcie mnie. - One otoczyły nas. Nagle wszystkie skoczyły w naszą stronę, ale wtedy zrobiłam barierę ochronną z prądu. Cali popradowani padli na ziemię i za chwile uciekli rzucając groźne spojrzenia w naszą stronę.
- Oni na prawdę są bezwartościowi jak śmiecie. - Powiedziałam i usiadłam. Ta bariera kosztowała mnie sporo energii.
- W porządku? - Zapytał Zan.
- Tak, muszę tylko sekundę odpocząć.
Już miałam wstawać i iść dalej z basiorem, ale poczułam nacisk czyiś szczęk na moim karku i ciepłą ciecz. Obruciłam lekko głowę i ujrzałam... Jak to powiedział wcześniej Zan, " ojca " tamtych wilków. Kompletnie nie miałam pojęcia jak on się stamtąd wydostał... Nie byłam w stanie wydobyć się na żaden głos, ani nie mogłam go sprądować...To był zbyt mocny ból, wykończył mnie...
- Electra! - Krzyknął Zan.
- Uciekaj stąd, on cię zabije - Powiedziałam i spojrzałam na Zan'a.
- Nie mogę cię tu zostawić!
- Powiedziałam idź stąd! - krzyknęłam, choć nie chciałam. Po prostu musiał być bezpieczny. Widziałam w nim coś wyjątkowego...Coś czego nigdy w nikim nie widziałam... I w ogóle mi jakoś tak na nim zależało. Dziwne to było uczucie.
- Puszczaj mnie do cholry.. - Powiedziałam do wilka który cały czas wgryzał mi się w kark. W końcu odepchnęłam go i poleciał na drzewo. Krew lała się ze mnie jak nie wiem co. Podeszłam do Zan'a ( bo był trochę dalej ) ale przy nim padłam już z wyczerpania, leżałam w wielkiej kałuży krwi. Tamten czarny wilk zacząl do nas podchodzić.
- R-Ratuj się. On chce mnie, nie ciebie Zan...
Czarny wilk był już praktycznie obok nas.
< Zan? Dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz